„Nieboszczyk? co? wasz tato?” — Nie wie, co mówić na to — „Został w lesie za dworem, Powróci dziś wieczorem”. Czekają wieczór dzieci; Czekają drugi, trzeci, Pamięć Czekają tydzień cały; Nareszcie zapomniały. Pani zapomnieć trudno, Nie wygnać z myśli grzechu, Grzech Zawsze na sercu nudno, Nigdy na ustach śmiechu, Nigdy snu na źrenicy! Bo często w nocnej porze, Coś stuka się na dworze, Coś chodzi po świetlicy: „Dzieci, — woła — to ja to, To ja, dzieci, wasz tato!” Noc przeszła, zasnąć trudno; Nie wygnać z myśli grzechu, Zawsze na sercu nudno, Nigdy na ustach śmiechu! „Idź, Hanko, przez dziedziniec: Słyszę tętent na moście, I kurzy się gościniec: Czy nie jadą tu goście? Idź na gościniec i w las, Czy kto nie jedzie do nas?” — — „Jadą, jadą w tę stronę, Tuman na drodze wielki, Rżą, rżą koniki wrone², Ostre błyszczą szabelki, Jadą, jadą panowie, Nieboszczyka bratowie!” — — „A witajże, czy zdrowa? Witajże nam, bratowa. Brat Gdzie brat?” — „Nieboszczyk brat, Już pożegnał ten świat”. — „Kiedy?” — „Dawno, rok minął, Umarł… na wojnie zginął”. — „To kłamstwo, bądź spokojna, Już skończyła się wojna; ²